Nowa Dęba – Jorgula
Czasem jeżdżę po Polsce i muszę się mocno natrudzić, żeby znaleźć miejsce, gdzie można zjeść świeżo i smacznie. Brzmi banalnie, ale osiągnięcie tego jest dla bardzo wielu miejsc w kraju wielkim wyczynem. Czasami rzut oka na kartę albo miejsce pozwala zdyskwalifikować je niestety od razu. A z roku na rok umacnia się we mnie przekonanie, że gdy komuś płacimy za jedzenie, to mamy prawo wymagać, by było świeże i dobre. Za każdym więc razem, gdy spotykam takie miejsce w Polsce, niezbyt drogie, takie do zjedzenia na każdą przeciętną kieszeń, to i cieszę się i czym prędzej to notuję.
Czasem zdążam na południe, zwłaszcza, że moje rodzinne ślady pozostały w Rzeszowie… W Nowej Dębie dość przypadkowo, jadłam w karczmie „Jorgula”. Rzadko się zdarza, by w podobnych miejscach ktoś nas czymś zaskoczył; to zazwyczaj standardowe zestawy, różniące tylko detalami. Tutaj od razu rzuca się w oczy to, że jest świeżo. Zaraz potem to, że ten kto przygotowuje te zestawienia, pozwala sobie na nutkę kreatywności i dobierania produktów, które siebie uzupełniają. Niby zwyczajna pierś kurczaka, ale podana na zjawiskowej mieszance kapusty i pora, na ciepło. Inne dania, także z nutką kreacji, a wszystko w rozsądnej cenie.
Próbowałam pytać, kto gotuje, dowiedziałam się tylko, że grupa pań. No to niech te panie gotują jak najdłużej.
Dorota Nygren, Polskie Radio