Pod słońcem Marche
Swoje mieszkanie w Warszawie, zamieniła na uroczy maleńki apartament włoskiego Montedinove. Siedząc na balkonie rozmawia z włoskimi sąsiadami, a przy dobrej pogodzie widać z jej balkonu nie tylko wzgórza regionu Marche, ale także morze. Z domu ma 5 minut spacerkiem do serca miasteczka z zabytkowymi kościołami i placem, o tyle wyjątkowym, że rozciąga się z niego imponujący widok wprost na marcheńskie wzgórza. Zaglądamy do baru, w którym Agnieszka spotyka burmistrza i ucina sobie z nim pogawędkę. Bo bar to przecież, podobnie jak gdzie indziej we Włoszech, miejsce w którym tętni codzienne życie miejscowej społeczności.
Wydaje się, że Agnieszka Różycka jest już jej swojską częścią, choć przecież jest tu zaledwie od 2 lat i przyjechała z innego kraju. Jej włoscy znajomymi mówią mi podczas kolacji, że nie ma to dla nich znaczenia, skąd pochodzi. Mówią bez ogródek, że to u nich realizuje się po prostu to, co zwiemy europejską wspólnotą różnych narodów. A co mówi Agnieszka ? Polska dziennikarka i mieszkanka Montedinove ? O smakowaniu życia pod słońcem Marche?
smakujzycie.pl: Jak ci się tutaj żyje ?
Agnieszka Różycka: Jak to mówi moja córka, „mama znalazła się w raju”. Ja naprawdę się tak czuję. Bardzo się cieszę… kompletnie zmieniłam swoje życie…i tak naprawdę byłam przekonana co do tego, ale też słyszę nawet teraz, że jest mnóstwo ludzi, którzy podejmują takie wielkie zmiany w swoim życiu, o czymś marzą, a potem życie przynosi im rozczarowanie. I nie są do końca usatysfakcjonowani tym, co zrobili. Natomiast w moim przypadku, rzeczywistość nie tylko okazała się dużo fajniejsza, niż mogłam przypuszczać, ale zmiana jakiej dokonałam i to otoczenie, sprawia mi taką codzienną przyjemność. To nie jest coś co zrobiłam i z czego się cieszę bo to już się stało. Tylko to jest tak, że ja się cieszę w każdej chwili. Po prostu cieszy mnie poranek tutaj, słońce, to, że widzę morze, że widzę góry, że widzę zielone doliny…to mnie cieszy..to jest nieustająca przyjemność, nieustająca radość.
s: smakowanie życia ….
AR: Smakowanie życia..tak.
s: Gdyby to był inny kraj, nie Włochy, też by tak było ?
AR: Myślę, że może w Grecji też tak jest ..być może jest też tak w Hiszpanii, ale Włochy były mi najbliższe. Dosyć wcześnie zaczęłam się uczyć włoskiego i jeździłam jako studentka do Włoch, z plecakiem nocując w hostelach..i wtedy już wiedziałam, że Włochy sprawiają mi przyjemność, poznawanie tego kraju. Tak naprawdę jestem przekonana…. że najwspanialsze zabytki świata…tak się dziwnie złożyło, że ponad połowa ich jest we Włoszech. Znalazłam Włochy. Po wielu moich podróżach po świecie, mam głębokie przekonanie, że Włochy są tym miejscem, w którym chcę żyć.
s: Można by pomyśleć, że bardzo trudne jest przeniesienie swego dorosłego życia z jednej kultury do drugiej.
AR: W ogóle tego nie rozumiem…dla mnie jest jasne, że taka jaka byłam; z moją kulturą, z moją biblioteką… spakowałam walizki, spakowałam książki i się przeniosłam. I jestem dokładnie tą samą osobą, tyle tylko, że bogatszą o te doznania, o nowych przyjaciół, o to wszystko co mnie tutaj otacza…to jest dla mnie cudowne. Ja znałam włoski wcześniej, ale nie w sposób doskonały. A tutaj mam uczucie, że w bardzo dorosłym życiu, zaczynam się przyzwoicie uczyć nowego języka, codziennie się czegoś uczę, poza tym codziennie oglądam coś zupełnie nowego, niezwykłego, co mi sprawia przyjemność. Uczenie się nowej kultury, która jakoś tam była mi bliska… zupełnie nowych umiejętności, kuchni … nazw przypraw, nazw warzyw, kwiatów..
s: Mieszkańcy cię zaakceptowali ?
AR: Oni wszyscy okazali się tak bardzo otwarci… miałam uczucie, że nie tylko zaakceptowali mnie od razu, ale wyszli w moim kierunku z propozycją przyjaźni, którą ja oczywiście natychmiast podjęłam.
s: Są ciekawi twojej kultury ?
AR: Oni są bardzo otwarci i dla nich to też jest niesłychanie ciekawe. Widzę, że łapią najrozmaitsze polskie słówka, chcą podróżować do Polski, śledzą dokonania polskich sportowców i potem mi donoszą …
s: Kibicują w barze ?
AR: Tak, kibicują w barze, a potem mi donoszą; „a widzieliśmy; ten Polak Majka, zdobył taki a taki medal..”, robią takie rzeczy… Albo oglądają film dokumentalny na temat powstania warszawskiego i są szalenie przejęci, opowiadają, że go właśnie widzieli…Widzieli też „Katyń” Wajdy, wyświetlany w głównym kanale telewizji. Widziało go bardzo dużo osób, i to jakoś kompletnie zmieniło także ich widzenie świata.
s: Taka… Europa się tutaj realizuje ?
AR: Oni wszyscy dokładnie to mówią; że to jest prawdziwa Europa.
s: A jak twoje wrażenia kulinarne ?
AR: Zacznijmy od tego, że taki…powiedzmy dzienny włoski plan gastronomiczny, bardzo mi odpowiada. Czyli: śniadanie złożone z kawy i czegoś pysznego słodkiego…
s: Koniecznie słodkiego ?
AR: Tak, oni nie jedzą nic innego. Jedzą albo croissanty, albo jakąś brioche z czekoladą, marmoladą albo czymś tam… natomiast w domach panie wypiekają crostaty, czyli kruche ciasta z domową marmoladą, z figami, jabłkową… są najrozmaitsze smaki. To jest klasyka. Oni jedzą maleńkie słodkie śniadanka. Potem…ja z reguły bywałam w Polsce bardzo głodna koło godziny pierwszej i wtedy oni mają swoje pranzo. Pranzo jest cudownym momentem, kiedy je się różne, pyszne, lekkie rzeczy.Zaczyna się od antipasti, które mogą być zimne, mogą być ciepłe… oczywiście latem głównie zimne, jesienią i zimą ciepłe… są doskonałe ..Tutaj w naszym regionie Marche, klasyczne anitapasti to Oliva Ascolana czyli specjalny gatunek zielonych łagodnych oliwek oliwy Tenera. To są nieco większe oliwki, niż te które my znamy. Są nadziewane najrozmaitszymi rzeczami, to może być mięso ale także ryby. Potem są smażone w głębokim tłuszczu i są rzeczywiście pyszne. To jest moja ulubiona przystawka. Potem mamy pastę czyli najrozmaitsze rodzaje makaronu, przy czym musimy pamiętać, że Włosi mają 10 rodzajów samego spaghetti, które sobie ponumerowali. Stosowane w Polsce, to numer 5, klasyczne .
Różnią się one średnicą tego patyczka spaghetti. A istnieje także bucato z dziurką no i wtedy mamy rodzaj mikroskopijnej długiej rurki. Piątka to jest więc to, co w polskich sklepach spotykamy najczęściej, co myśmy przyjęli za pewnik, że to jest spaghetti, no ale chciałabym podkreślić, że tych spaghetti jest przynajmniej 10. …To jest makaron robiony z pszenicy grano duro czyli z pszenicy durum, bez jajek. Natomiast jest oczywiście cała kategoria najrozmaitszych innych makaronów, które są robione z jajkami. To może być rodzaj naszych łazanek, naszych wstążek, ale także bardzo cieniusieńkie niteczki, które oni bardzo ładnie nazywają, np. anielskie włosy…. to mi się najbardziej podoba, to właśnie te najcieńsze. Robią z tego pastę, która poza tymi najrozmaitszymi kształtami, grubościami i samą też konsystencją tego ciasta, ma różne sosy. W samym naszym Marche, tych sosów jest mnóstwo. Takim bardzo charakterystycznym dla Marche jest sos mare e monti czyli morze i góry, który łączy w sobie zarówno małe rybki jak i grzyby. Poza tym są oczywiście najprostsze sosy do zrobienia czyli Aglio Olio e Peperoncino, który tutaj Włosi nazywają sosem dla panów, których żony wyjechały na wakacje…. czyli najprostszy; oliwa, czosnek i odrobina peperoncino i to już załatwia sprawę. Albo wystarczy, że to są świeżuteńkie pomidory i odrobina bazylii i sos gotowy…. Poza tym możemy mieć różne rodzaje ragù czyli cały czas na bazie pomidorów, z mięsem…To, co my nazywamy naszym spaghetti alla bolognese.. ten sos, który ma tę gęstą konsystencję… to jest nazywane we Włoszech ragù, sam ten sos…i oczywiście w każdym regionie ma troszeczkę inne proporcje. Cudowny, pyszny, bardzo sycący sos. Oczywiście mamy carbonarę ; jajka, parmezan, śmietana i boczek i to jest już rodzaj białej pasty, czyli bez pomidorów…Mamy całe mnóstwo różnych rodzajów pasty znad morza, które też są białymi pastami, które mogą być z muszelkami czyli pasta alle vongole . Może być pasta o nazwie marinara, która poza tymi malutkimi muszelkami ma też cozze, czyli małże, ma krewetki… może mieć nawet maciupeńkie rybki.
s: Jesz pranzo zazwyczaj tu, w domu, czy na mieście ?
AR: Jestem bardzo często zapraszana. Tutaj chodzi się jeść do przyjaciół, je się z ludźmi, chodzi się do nich na pranzo albo na cena’ę , czyli na kolację, albo się chodzi razem do restauracji. Po najświeższe dania rybne, chodzi się latem na plażę. Do takich małych restauracyjek, które są tuż przy plaży i które słyną z tego, że mają świeżuteńkie ryby i świeżuteńkie frutti di mare. Z kolei na mare e monti czy inny rodzaj białej pasty z grzybami, chodzi się na przykład do mojego cudownego sąsiada Claudio, męża pani Leonildy. Ona przyrządza ją z zebranych przez męża cudownych grzybów, po które on chodzi w sezonie prawie codziennie, w góry Sybillińskie. Ona przyrządza z tego najrozmaitsze…. a to marynaty, a to grzyby w zalewie, które służą do robienia przepysznych rzeczy z grzybów przez cały rok. Przypadło mi do gustu zarówno to, co się tutaj je, jak i o której godzinie. Czyli: małe słodkie śniadanie, potem pranzo o pierwszej, które może być lekkie … pasta jest właściwie obowiązkowa, jakiś malutki deser i kawa. Potem przechodzimy do cena’y, czyli kolacji, która jest takim bardzo, bardzo solidnym daniem….
s: ..i rzeczywiście kolacja trwa kilka godzin, z kilkoma daniami… Włosi są w stanie tak codziennie jeść ?
AR: Oni mają troszeczkę inny system jedzenia , niż my. Nie łączą na jednym talerzu na przykład gotowanych warzyw, kawałka mięsa i do tego makaronu albo kartofli przygotowywanych w różny sposób, ale traktowanych ciągle jako bardzo ważny składnik jedzenia. Taki podział u nich nie istnieje. Oni jedzą to wszystko, natomiast jedzą kolejno. Czyli zaczynają znowu od antipasti, na które mogą składać się warzywa z lekkim serem, mięsem, albo jako antipasti jedzą zimne wędliny… przy czym nie jedzą tak jak my jadamy wędliny na kanapce… ten system właściwie nie istnieje w ogóle. Chyba że kanapki w barach czyli panini, tak by było wygodnie je jeść. Tutaj wędliny jada się na zimno, z dodatkiem chleba lub odrobiną oliwy, która jest wysokogatunkowa i aromatyczna.
s: a potem idzie pasta …
AR: ..może iść pasta, albo risotto. Zimą, ale bardzo, bardzo rzadko, jada się też zupy. I dopiero potem przechodzi się do mięsa lub ryby. Ale ten cały rytuał, w zwykłych domach jest zawsze. I trwa rzeczywiście dosyć długo. To jest taki moment prawdziwego relaksu, rozmowy…. i nawet jeśli ktoś zaprasza cię na obiad tak zupełnie niespodziewanie.. przechodzisz ulicą i mówi: a to, wpadnij, zjemy to ,co mamy… to potem zawsze się okazuje, że to jest kilka dań. Nawet jeżeli tego jest odrobina i wszyscy się dzielą, to z tego się robi rzeczywiście taki rodzaj celebracji posiłku, dlatego że nawet po tym mikroskopijnym kawałku mięsa, potem zawsze znajduje się jeszcze w lodówce kawałeczek sera, a do niego może odrobinę jakiejś konfitury … albo ….zawsze znajduje się jeszcze coś cudownego, co zrobiła pani domu…i to jest albo rodzaj salsy z truflami, której można dodać odrobinę do miodu i zjeść to z serem, albo już nie wytrawnie, tylko na słodko; ser z odrobiną słodkiej konfitury… i jakieś owoce.
s: Zanim tu przyjechałaś, znana ci już była włoska kultura, ale czy coś cię kulinarnie zaskoczyło ?
AR: Chyba jednak ta ilość jedzenia… i ta ich pasja … wszyscy cudzoziemcy pękają ze śmiechu, podsłuchując Włochów na plaży. Otóż Włosi rozmawiają ze sobą o jedzeniu. Zaczynają rozmawiać ze sobą o jedzeniu już przy śniadaniu, pytając się , co inni chcieliby zjeść na obiad, a przy pranzo zaczyna się rozmawiać o tym, co się zje na kolację.
S: Prawdziwy kult jedzenia …
AR : Prawdziwy kult jedzenia. I oni naprawdę to lubią. To mnie zaskoczyło. Myślałam, że to są opowieści turystów, że to taka pasja jakby rodem z komedii filmowych… nie. Tak jest naprawdę.
s: a twoja ulubiona potrawa tutaj ?
AR: Oliwki po askolańsku, czyli Olive all’ascolana. Lokalna specjalność. To jest coś, co naprawdę lubię.
s: A coś, czego byś nie zjadła tutaj, a inni jedzą?
AR: Właściwie nie zdarzyło mi się do tej pory nic takiego z czym miałabym problemy…. Kiedy widziałam carpaccio robione z ośmiornicy, to tak jakoś…. bo to przypomina wizualnie nasz salceson… no ale jest doskonałe. Z tym miałam na początku problem. Ale okazało się to pyszne.
S: sery z robakami ?
AR: Tutaj tych serów z robakami nie ma. Jest tu całe mnóstwo różnych serów, ale sery dojrzewające. Nie ma na przykład serów pleśniowych, to nie jest ten region.
s: nie możesz pewnie narzekać na to, co jesz….
AR: Na pewno nie /śmiech/…. bardzo zapraszamy do Marche.
rozmawiała Dorota Nygren (Polskie Radio), październik 2015.
Produkty tradycyjne regionu Marche
ser Casciotta d’Urbino – chroniony oznaczeniem DOP, który powstaje z mieszaniny mleka owczego i krowiego
ser Ambra di Talamello – formy sera są zakopywane w specjalnych jamach, gdzie tworzy się pleśń, przyczyniająca się do wyjątkowego smaku sera
ser Pecorino di montagna
calcioni z Ascoli – podobne do ravioli, przygotowywane ze świeżego sera pecorino
calcioni piconi – z ricottą, rumem i cynamonem
Prosciutto di Carpegna DOP
Salame di Fabriano
ròscani – liście o kwaskowatym, ostrym smaku
Ciauscolo IGP – miękkie kiełbaski
beccuta – biszkopty z rodzynkami i orzechami
frustingo – ciasto z dodatkiem fig, rodzynek i orzechów włoskich
Swietny wywiad , ni dodac nic ujac !!! , bravi jak /chyba/mówia Wlosi !
saluti
Andrzej .B
🙂